Tłusty czwartek rozpoczyna ostatni tydzień karnawału, kiedyś nazywanego zapustami. Był to czas radosny, spędzany na wystawnych przyjęciach i zabawach.


W tłusty czwartek bawiono się przy suto zastawionych stołach, na których spoczywały liczne zapustowe potrawy. W bogatych domach podawano mięsa, przede wszystkim dziczyznę np. sarny z pieca, kuropatwy, wędliny z dzika czy comber zajęczy z sosem. Jadano też lżejsze mięsiwa np. indyki, kapłony, jarząbki oraz różnorodne pasztety. Posiłkowi towarzyszyły wykwintne wina reńskie, burgundzkie i węgierskie oraz gdańska wódka i nalewki. Skromniejsze posiłki przygotowywano w chatach chłopskich. Na stołach znaleźć można było różnego rodzaju kasze i kapustę okraszone skwarkami, słoninę i sadło, w bogatszych domach mięso z rosołu i mocno czosnkowe kiełbasy. Tradycja nakazywała jeść w tym dniu tłusto i bez ograniczeń.


Kilka stuleci temu to pączki stały się najważniejszym specjałem tłustego czwartku. Smażono też racuchy, bliny, pampuchy i faworki. W XVII i XVIII w. cukiernicy z Warszawy rywalizowali o miano twórcy najlepszych pączków. Najwspanialszymi wypiekami zajadał się cały dwór Stanisława Augusta, zarówno w tłusty czwartek, jak i na obiadach czwartkowych. Polskie pączki były tak smaczne, że wychwalali je nawet obcokrajowcy przybyli do naszego kraju np. niemiecki dziennikarz Fritz Wernick. Stwierdził, że są niezwykle delikatne, kremowe i rozpływające się w ustach. Wyrabiano je w ogromnych ilościach np. w tłusty czwartek w 1829 r. cukiernie sprzedały 45 tysięcy pączków. Pączki polskie są importem z zagranicy. Historycy spierają się, skąd mogły do nas przybyć. Niektórzy opowiadają się za Turcją, inni za Wiedniem. Do dziś stanowią główny punkt świętowania tłustego czwartku. Coraz rzadziej są pieczone samodzielnie w domu.

Z tego powodu ludność tłumnie gromadzi się przed cukierniami.


Niegdyś, w tym dniu przekupki z Krakowa oddawały się psotą. Nazywano go tam Combrowym Dniem. Według legendy w tłusty czwartek przypadała rocznica śmierci wójta Combra, który gnębił kobiety, zwłaszcza przekupki. Każdą rocznicę tego zgonu uświetniano wielkimi zabawami. Podczas swawoli kobiety mianowały marszałkową i w grupach, zwanych rotami, upijały się gorzałką i tańcowały przy zamówionych przez siebie muzykantach. Symbolicznie odgrywały się na napotkanych mężczyznach za krzywdy wyrządzone niegdyś przez Combra m.in. zdzierali z nich futra i wkładali im na głowy słomiane wieńce. ,,Męki” kończyło wykupienie się mężczyzny drobną monetą. Do dziś przetrwała nazwa babskie combra. Nazywa się tak spotkania kobiece organizowane w karnawale. W Radomskiem do początku XX w. kobiety obchodziły domostwa ze słomianą kukłą zwaną mięsopustem, prosząc o datek od świeżo upieczonych żon.


Tłusty czwartek stanowił wstęp do dalszych, jeszcze bardziej hucznych, zabaw w ostatnie trzy dni zapustów. Rozrywce towarzyszyły liczne zabiegi mające na celu zapewnienie udanej wegetacji roślin i pomyślne zbiory. Mawiano bowiem, że kobiety tańczą zapustne tańce na len i konopie. Wpisywało się to w całoroczny cykl obyczajów zgodnych z rytmem natury.

Ocalić od zapomnienia. Polskie obrzędy i zwyczaje. Doroczne, pod red. B. Ogrodowska, Warszawa 2012, s. 90-93